Ponad pół tysiąca archiwalnych fotografii z czasów świetności mieleckiej fabryki lotniczej trafiło do zasobów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Te zdjęcia to gratka zarówno dla wielbicieli lotnictwa, historii jak i tych, którzy owe czasy, to miejsce i tę działalność uwiecznioną w fotograficznych kadrach pamiętają z autopsji. To obrazy produkcji polskich samolotów – tego jak się odbywała w latach 60. – 80. XX wieku. Dziś każdy może to zobaczyć na własne oczy.
Zdjęcia ze zbioru nr 3/53/0/3/ zostały wykonane przez Lecha Zielaskowskiego – fotografa lotniczego, który współpracował m.in. z Agencją Fotograficzną Interpress. Jego zdjęcia umieszczano w książkach, na plakatach i w folderach. Na tych zdjęciach widać poszczególne etapy produkcji mieleckich samolotów takich jak legendarny An-2, PZL M-18 Dromader i An-28. Jest też TS-11 Iskra, słynna I-22 Iryda oraz aerobusy Ił: -86 i -96. Wszystkie – u źródła czyli tam gdzie je tworzono, w WSK PZL Mielec.
SOCJALISTYCZNE SAMOLOTY. STRZĘPKI HISTORII
Aby w pełni docenić i zrozumieć te fotografie warto wspomnieć kilka słów o czasach, w których powstawały. Był to okres niedoboru w polskiej gospodarce. To co w krajach kapitalistycznych fabryki takie jak mielecka kupowały, u nas musiało być zrobione u siebie. Jakkolwiek początkiem lat 60. rozpoczyna się produkcja An-2. Ten samolot był najliczniej i najdłużej produkowanym statkiem powietrznym w historii zakładu. Przez ponad 40 lat mielecka WSK PZL zbudowała aż 11 915 sztuk popularnego „Antka”. Równolegle produkowano odrzutową Iskrę – ikonę polskiego lotnictwa wojskowego. W połowie lat 70. w związku z popytem na agrolotnictwo w Mielcu zaczęto produkować też rolniczego Dromadera. Co ciekawe, prototyp M-18 Dromadera powstawał w tajemnicy przed ZSRR. Zbyt na ten polski produkt będący rozwinięciem amerykańskiego Rockwella S-2R Thrush-Commander miały zapewnić USA. Niestety plan wydał się. Założenia dotarły do strony radzieckiej. Wybuchła afera lecz produkcji nie zaprzestano, a prototyp podobno wywieziono do podrzeszowskiej Jasionki, gdzie po kryjomu zakończono nad nim pracę.
Meandry tych czasów dobrze pamięta ówczesny mechanik WSK – Teofil Lenartowicz. Na łamach swojej książki opisał wspomnienia z tamtych lat.
Do produkcji lotniczej używaliśmy wiele podzespołów, części przyrządów, agregatów, urządzeń […] produkowanych w Związku Radzieckim. Nie opłacało się w Polsce uruchamiać produkcji na niewielkie ich ilości. Na samolot M-18 szły w wielu wypadkach te same urządzenia, co na AN-2, ale Związek Radziecki ograniczył nam dostawy tych urządzeń do ilości odbieranych od nas samolotów. Istniały trudności w wywiązywaniu się z zamówień na inne rynki […] Związek Radziecki uruchamiał nam dostawy danego rodzaju urządzeń dopiero wówczas jak przekazaliśmy im odpowiednią ilość samolotów AN-2. („100 lat przygody Mielca z lotnictwem”, Teofil Lenartowicz, Mielec 2015)
W międzyczasie był też kontrakt z ZSRR (dla zakładów lotniczych w Woronieżu) na dostawę produkowanych w Mielcu elementów konstrukcyjnych do pasażerskich Ił-86 (potem też Ił-96) co postrzegano jako wyraz uznania m.in. dla zdolności konstrukcyjnych polskich zakładów, a co za tym idzie szansę na rynek zbytu i stabilność pracy dla załogi. Produkcja usterzeń i slotów do ogromnych aerobusów, z uwagi na gabaryty spowodowała w fabryce postęp; była wyzwaniem logistyczno- technologiczno- konstrukcyjnym.
ZOBACZ → Mielecka Wytwórnia Płatowców po 1939
Pod koniec 1978 roku pojawia się szansa na produkcję kolejnych samolotów. Tym razem to An-28. Porozumienie z ZSRR miało gwarantować produkcję na min. 1000 sztuk. Jednak w kraju pojawił się kryzys. Coraz częściej mówiono o społecznym sprzeciwie wobec władzy politycznej. Pracę w WSK PZL Mielec coraz częściej przerywały protesty związane z funkcjonowaniem rynku towarów i usług. W grudniu ’81 mielecka NSZZ Solidarność apelowała o zaniechanie produkcji samolotu An-28 dla ZSRR.
Nikt, w euforii zmian politycznych […] nie chciał zwrócić uwagi, na to, ze aby utrzymać załogę musi mieć „produkt” – sprzedawalny […], materialny, a nie wirtualny! Okazało się, że po transformacji ustrojowej w Polsce i ZSRR zapisana w porozumieniu potrzeba 1000 sztuk tych samolotów nie występuje. („Fabryka, która zmieniła miasto…”, Kazimierz Królikowski, Mielec 2013)
Polska wychodząc z RWPG zerwała kontrakty gospodarcze z ZSRR – dotychczas głównego odbiorcy produktów WSK PZL Mielec. Wówczas jeszcze firma była przygotowana na wyprodukowanie około 100 sztuk rocznie tego samolotu. Ale rynek zbytu zmodyfikowanego An-28 był na zaledwie kilka egzemplarzy. Pojawiła się nadwyżka zatrudnienia. Zakład szukał nowych odbiorców. Zapotrzebowanie na nowy samolot odrzutowy wyraziło wojsko. W Mielcu podjęto prace nad szkolno- bojową Irydą. Wyprodukowano 19 sztuk tego samolotu lecz m.in 2 katastrofy podczas lotów doświadczalnych posłużyły MON za argument do wycofania się z zamówienia. Mieleckie I-22 kilka lat stały na stojankach na terenie fabryki. Z powodu kosztów konserwacji i braku rzetelnych klientów te samoloty trafiły na złom. Kilka – do muzeów i na inne ekspozycje.
ZOBACZ JAK POWSTAWAŁY SAMOLOTY W WSK PZL MIELEC
Piekne te fotki . Zal d …..e zciska jak sie na to patrzy Moje ostatnie stanowisko pracy to stateczniki pionowe do ila 86 i 96 . Prosze o wiecej takich pieknych zdjec Pozdrawiam
Panie Adamie to jak Pan wówczas tam pracował to chyba zafundowałam Panu taki mini powrót do przeszłości. Super! Pana komentarz jest dla mnie dowodem, że warto robić tego bloga 🙂 Pozdrawiam serdecznie
Zupełnie nawiasem mówiąc samoloty An-2 dostarczano do ZSRR z jednej strony jako spłata licencji, a z drugiej jako swoisty offset za myśliwce MiG-21. Po długiej acz – niestety – bezowocnej batalii o uruchomienie produkcji tej maszyny w Polsce (gen.Bielecki-Frey posuwał się nawet do szantażu, że jeśli ZSRR się nie zgodzi to Polska zakupi w Szwecji samoloty J-35 Draken ) wynegocjowano porozumienie na mocy którego Polska za każde 10 An-2 otrzymać miała 1 MiG-21. Jakiś czas później powtórzono ten manewr dogadując się w proporcjach 10 An-28 za 1 MiG-29. Niestety – zmiany polityczne wszystko postawiły na głowie i Wojska Lotnicze nazwane teraz -chyba na pośmiewisko ” siłami powietrznymi” zrezygnowały z planowanego zakupu 140 MiG-29. Na krótko zarysowała się szansa współpracy ze Szwedami, którzy szukając możliwości obniżenia kosztów produkcji swojego JAS-39 Grippen usiłowali zainteresować rząd RP uruchomieniem w Mielcu produkcji kadłubów do tych maszyn. Propozycja Szwedów uzależniona była od rozstrzygnięcia „przetargu na F-16” na korzyść ich maszyny. Gdyby wybrano samolot szwedzki oprócz produkcji podzespołów w Polsce planowano montaż samolotów dla nas oraz ew. Czechów i Węgrów – ponieważ w myśl stosownych porozumień te trzy kraje miały zakupić ten sam typ samolotu. Gdyby zagrano na nosie Amerykanom i zdecydowano się na lepszą i tańszą maszynę szwedzką Mielec kooperując w produkcji nowoczesnych myśliwców mógłby obniżyć cenę Irydy i… Kto wie gdzie byłby dzisiaj? A tak… Po Świdniku krążył niedawno tekst piosenki pt. Epitafium zaczynający się od słów: Ciężko leży i kwiczy Polski przemysł lotniczy za psi grosz w obce ręce sprzedany. Gdzieś przepadła Iryda, Sokół istna ochyda w wojsku tylko ef sixten, Kamany itd..
Większość wyprodukowanych Iryd ocalała. Niestety – do lotu ,a i to tylko teoretycznie nadaje się tylko jedna – ta z Instytutu Lotnictwa. Reszta to już tylko piękne obiekty statyczne i pomoce naukowe w różnych ekspozycjach. A szkoda, bo samolot w swojej ostatniej modyfikacji latał już całkiem przyzwoicie.
P.S. Pani Katarzyno: Interesuje mnie historia pierwszego pomnika z samolotem jaki wystawiono w Mielcu. Nie jestem z Mielca i nie wiem gdzie stał, ale dotarła do mnie informacja że eksponowano na nim samolot typu Ła -5 FN. Jest to coś dziwnego, bo maszyny tego typu w ogóle nie weszły na wyposażenie lotnictwa polskiego, a tym bardziej nie były w Polsce produkowane. Wiem, że zajmowała się Pani pomnikiem z samolotem M-2. Czy przy okazji może dotarły do Pani jakieś informacje o tym pierwszym samolotowym pomniku w Mielcu? Nie jestem z Mielca i nie znam tam nikogo kto mógłby pomóc ta lotnicza zagadkę rozwiązać, dla tego zawracam Pani głowę. Pozdrawiam
Ha! Panie Andrzeju to skoro Pana interesuje historia pierwszego pomnika lotniczego w Mielcu to teraz mnie tez już interesuje 😀 No intrygujące…. A skąd taka info do Pana w ogóle dotarła o tym samolocie Ła-5 FN?
Historię ” polskiego” La-5 usłyszałem dość dawno od wuja – który w latach 1944 – 1953 pełnił służbę w lotnictwie wojskowym jako mechanik. Niestety – w jego wersji nie miała happy – endu: „Ławkę” – jak nazywali ten samolot piloci sowieccy i czechosłowaccy po prostu porąbano latem 1945 kiedy okazało się, że samoloty tego typu do polskiego lotnictwa nie będą wprowadzane. Wg. Wuja miał być to egzemplarz uszkodzony po przymusowym ladowaniu i nie zdolny do lotu.
Tymczasem p. A. Morgala pisząc o losach tej maszyny w Polsce opisał też zupełnie inny finał: Samolot miał być wyremontowany w Mielcu i wystawiony na jakimś placu jako pomnik i w tej roli przetrwać miał kilkanaście lat!. Któryś z dwóch panów- z których każdy jest dla mnie autorytetem się myli. A może obaj mają rację? Może Ławka z Mielca nie była wcale Ławką używaną w Zamościu a następnie zniszczoną na Boernerowie a zupełnie innym samolotem? Ławoczkiny nie odegrały w lotnictwie polskim żadnej roli więc jaki byłby sens ustawiać tą maszynę na pomniku? A może nie był to La-5 tylko bardzo podobny optycznie Jak-11? Ot – lotnicza zagadka bez zdjęcia takiego pomnika raczej nie do wyjaśnienia. Pozdrawiam
Panie Andrzeju to tutaj przychodzi mi do głowy tylko Junak-3 SP-BBU na dawnym Placu Bieruta w Mielcu (obecnie pn. Plac AK) Samolot umieszczono tam podobno okolicznościowo w lecie 1956 (lub 1958) roku z okazji Święta Lotnictwa. Była to inicjatywa Aeroklub Mielecki. Jak długo tam stał? Nie wiadomo. Był zużyty czy sprawny? Wygląda jakby był tam postawiony raczej ad hoc – w centralnym punkcie miasta, „odgrodzony” jedynie słupkami, a więc ogólnie dostępny. Więcej pisałam o tym na fanpage’ bloga – post z 09.01.2021. Tam podobno różne samoloty stały sezonowo – w zalezności od okazji więc może kiedyś był i tak o którym Pan wspomina…. 🙂
No cóż – dziękuję za zainteresowanie sprawą. Ja oczywiście nie odpuszczę i będę drążył dalej temat nietypowego samolotu z szachownicami. Może znowu coś wyjdzie w necie … Pozdrawiam.
Pani Katarzyno!
W kwestii wspomnianego Ławoczkina mam pewien postęp: Tak jak przypuszczałem w necie „wyszły” zdjęcia tego samolotu i wszystko stało się jasne: W Mielcu przed zakładowym domem kultury wystawiono samolot Ła-7 – a więc maszynę zupełnie inną niż Zamojski Ła-5 z wujowych wspomnień.
https://iv.pl/images/e7cf5b6640e19d6c36f986c32240a761.jpg
https://iv.pl/images/1c553648242b346fba67e6e3418e4b22.jpg
Nadal kwestia otwartą pozostaje pytanie co to za samolot tj. skąd – z jakiej jednostki trafił do Mielca, jak długo stal i ew. jak dokładnie wyglądał, ale na te pytania być może znają odpowiedź dzieciaki widoczne na zdjęciach – dzisiaj pewnie szacowni seniorzy Mielca… Pozdrawiam.