Pod koniec XIX wieku, gdy w kraju zaczęły pojawiać się pierwsze aparaty latające Polacy niemal od pierwszego wejrzenia zakochali się w awiacji. Jak grzyby po deszczu powstawały amatorskie konstrukcje lotnicze. Nie inaczej było na Podkarpaciu. Tu także podejmowano liczne próby wzbicia się człowieka w powietrze.
Jeśli przyjrzeć się temu czym i jak w początkach awiacji człowiek próbował latać sensu nabiera powiedzenie, że “dobry pilot poleci nawet na drzwiach od stodoły”. Byle tylko poleciał…
źródło: youtube.com/ Mrfrankfranktube (mat. ilustracyjny)
Podkarpaccy eksperymentatorzy
Na przełomie XIX i XX wieku Jerzy Stonawski – zarządca Sepnicy koło Dębicy pracował nad projektem sterowca. W 1893 roku ten członek Wiedeńskiego Towarzystwa Żeglugi Napowietrznej ów model sterowca przedstawił (patrz rys.poniżej).
Była to konstrukcja metalowa, półsztywna; w części balonowej nakryta niezależną powłoką aluminiową, która w przypadku awarii miała stać się spadochronem. W zamyśle twórcy projektu statek miał być wyposażony także w skrzydła napędzane dwoma silnikami (gazowym i elektrycznym), zespół żagli, śmigieł i ster lotu w przedniej części. Kierowanie lotem sterowca w pionie miało zapewnić śmigło umieszczone poziomo pod gondolą. Stabilność maszyny chciano uzyskać zmieniając położenie środka ciężkości. Tę możliwość miała zapewnić przesuwna gondola. Podkarpacki wizjoner chciał skonstruować aż 6 wersji tego sterowca.
Sterowiec Stonawskiego w pierwszej, podstawowej wersji miał być długi na 50 metrów, wyposażony w silnik o mocy 15 KM i balon o objętości 3500 m³. W zamierzeniach twórcy miał latać z prędkością ponad 30 km/h i móc pokonać jednorazowo prawie 250 km. Kolejne wersje tego aerostatu wskazywały, że jego twórca nie uwzględnił jednak oporów powietrza, które przecież wzrastały wraz w wielkością statku. Proponowane rozwiązanie Stonowskiego podważył m.in. austriacki teoretyk i popularyzator lotnictwa Herman Hoernes. Do ok 7 km/h ograniczył zakładaną prędkość lotu, kwestionował zastosowanie aluminium jako materiału konstrukcyjnego. Stonowski zademonstrował swój projekt w Wiedniu i we Lwowie jednak nie wiadomo czy ten aerostat w ogóle wzbił się w powietrze.
Parę lat później projekt kolejnego sterowca przedstawił mieszkaniec podkarpackiego Rymanowa. W 1901 roku Stanisław Wiktor Saloni W Niemczech zgłosił do opatentowania projekt swojego aerostatu. Sterowiec miał być wyposażony w oryginalny napęd śmigłowy. Saloni chciał aby gondola była umieszczona wewnątrz kadłuba nośnego i umocowana na ożebrowaniu balonu. Na zewnętrznych prętach balonu umieszczono 2 wielołopatowe śmigła. Ich łopaty, ustawione pod kątem do osi wału układały się w kształt róży wiatrów. Niestety nieznane pozostają możliwości lotne tego projektu.
Jakkolwiek w latach 80. XIX wieku eksperymenty lotnicze prowadził też pewien mieszkaniec podkrośnińskiej wsi Gorki. Mężczyzna, ponoć zbudował wówczas coś na kształt lotni. Na tzw. lotach próbował latać na wzgórzach otaczających wieś (różnica poziomów między nimi wynosiła ok 50 m). Jego próby prawdopodobnie obserwował prawdziwy pionier tutejszej awiacji hrabia Adam Ostoja-Ostaszewski.
Pierwszy podkarpacki awiator
Hrabia Ostaszewski był fanatykiem awiacji. Pochodzący ze Wzdowa intelektualista, kosmopolita, choć uznawany za dziwaka był nie tylko pierwszym tutejszym konstruktorem lotniczym, ale w pełni zasługuiwał też na miano pierwszego podkarpackiego awiatora. Jego dokonania i wkład w rozwój awiacji sprawiły, że zyskał przydomek „Leonardo ze Wzdowa”.
Adam Ostoja-Ostaszewski był dobrze urodzonymi gruntownie wykształconym ziemianinem. Jako jeden z trojga dzieci rodu, po śmierci ojca w 1989 roku odziedziczył podkarpacki Wzdów (k. Brzozowa). Z zawodu agronom, studiował matematykę, był doktorem filozofii i prawa. Interesował się niemal każdą dziedziną życia (literaturą, architekturą, sztuką, przyrodą, techniką, astronomią, fizyką, językami obcymi – znał ich ok. 20) i zapewne owa otwartość na świat i wiedzę oraz ziemiańskie pochodzenie pozwoliły mu doświadczać życia i korzystać z renesansowych czasów. Ale najbardziej interesowało go raczkujące wówczas lotnictwo. Już jako nastolatek młody Ostoja w Krośnie zbudował model sterowca (1876 rok), a w 1888 roku już zwiedzał wiedeńską wystawę aeronautyczną i leciał także balonem. Już wówczas był przekonany, że przyszłość należy do aeroplanów. Współpracował z pionierami światowej awiacji – m.in z braćmi Wright oraz pierwszym baloniarzem – Bleriotem. Dzięki temu niemal od początku był blisko dopiero co tworzącego się lotnictwa.
Na początku był Stibor
W latach 1888-1892 polski hrabia tworzył model pionowzlotu Stibor-1 (wer. A i B), którego możliwości zaprezentował zagranicznym gościom w rodzinnym Wzdowie. Był to model płatowca z silnikiem odrzutowym zasilanym benzyną wzorowany na rakiecie do wyrzucania fajerwerków. Opracowany przez Ostaszewskiego silnik był jednym z pierwszych tego typu w Europie, który został zaprojektowany specjalnie z myślą o potrzebach techniki lotniczej. Wynalazek, w przekonaniu Stanisława Januszewskiego zasługuje na miano pionierskiego w skali kraju.
Nie ulega wątpliwości, że Adam Ostoja Ostaszewski był pierwszym, który na ziemiach polskich zbudował latający model płatowca.
[“Leonardo ze Wzdowa” S. Januszewski, KAW, Rzeszów 1984]
Januszewski jednak z dużą dozą ostrożności podchodzi do zapewnień konstruktora mówiących, że jego Stibor-1B wzniósł się 100 metrów do góry i przez dłuższy czas pozostawał w powietrzu. Nie ulega jednak wątpliwości fakt lotu tej konstrukcji.
Ten samolot […] przekonał mnie o możliwości oderwania się od ziemi na maszynie cięższej od powietrza. Jestem przekonany, że to był pierwszy samolot, który wystartował za pomocą silnika wybuchowego.
[“Le Prince Adam Ostoya Stibor de Grand-Ostaszewo Ostaszewski” Adam Ostaszewski, 1912]
Najprawdopodobniej w 1909 roku stworzył kolejną wersję Stibora. Tym razem napędem była siła mięśni pilota, która przenoszona za pośrednictwem mechanizmu rowerowego na cztery łopaty-skrzydła miała wprawiać maszynę w ruch. Autor miniatury lotniczej poświęconej Ostaszewskiemu twierdzi, że Stibor-2 był kombinacją pionowzlotu odrzutowego z wirnikowym (śmigłowce).
Zdaniem twórcy aparat nie odpowiadał wiernie wzorom ptaka, niemniej jednak jego zalety miały zbliżać go do wzorów danych w przyrodzie. Nie rozwiązując wszystkich problemów lotu, miał umożliwić wynalazcy pionowy start i lądowanie. Wykorzystanie siły mięśni ludzkich, uniezależnienie zasięgu lotu od zapasów paliwa, miało zbliżać konstrukcję do układu ptaka, który także czerpie energię z pracy własnych mięśni.
[“Leonardo ze Wzdowa” S. Januszewski, KAW, Rzeszów 1984]
Konstrukcja łopat Stibora-2 okazała się jednak zbyt wiotka. Ornitopter Ostaszewskiego, mimo uzyskanego patentu na budowę modelu koncepcyjnego, nie nadawał się do lotów.
Dziedzic Wzdowa planował stworzenie trzeciej maszyny – pionowzlotu ze śmigłem napędzanym przez silnik. Pomysł ten porzucił prawdopodobnie zafascynowany już powstającymi aeroplanami. Jakkolwiek te projekty były istotne m.in. dla opracowania późniejszych śmigłowców.
„Cesarz Antarktydy”, Kopernik i Ost-1
Ówczesna „dalekowzroczność” renesansowego Ostaszewskiego czasem wydawała się mieć znamiona absurdu. Hrabia zafascynowany kosmologią wdał się nawet w spór z Mikołajem Kopernikiem. Miał własną teorię istnienia świata i zamierzał ją potwierdzić. Chciał udowodnić istnienie góry Atlas, na której spoczywa całe niebo. W tym celu planował wyprawę antarktyczną. Jego zapał i determinacja były tak duże, że ogłosił się nawet „Cesarzem Antarktydy”. Środkiem lokomocji, który zapewniłby mu dotarcie do Bieguna miał być statek powietrzny. Najlepiej własnej konstrukcji.
W 1909 roku uparty Ostaszewski zbudował pierwszy polski aeroplan Ost-1, który był ulepszoną wersją wynalazku braci Wright. Wcześniej często odwiedzał podparyskie lotniska, przyglądał się powstającym maszynom, a także pracował nad stworzeniem lotniczego silnika gazowego, a co za tym idzie trzeciego Stibora – “aeroplanu pneumatycznego”. Nasz “Leonardo” w wynalazku amerykanów widział możliwości wprowadzenia ulepszeń. Stąd jego samolot nawiązywał do sprawdzonego wzorca Wright Model A, ale w przeciwieństwie do niego, Ost-1 posiadał podwozie kołowe i śmigło pchające umieszczone centralnie w osi kadłuba.
Wspomniany Januszewski uważał tę konstrukcję za udaną.
Stał się pierwszym samolotem, który zbudowany z inspiracji Polaka, z powodzeniem wykonał wiele lotów. Nie pozostaje przy tym bez znaczenia, że konstrukcja nawiązywała do najlepszych osiągnięć światowej myśli lotniczej.
[“Leonardo ze Wzdowa” S. Januszewski, KAW, Rzeszów 1984]
Nie zmienia to jednak faktu, że ów samolot do wspomnianej wyprawy nie nadawał się. Wzdowski hrabia planował, aby tym aeroplanem wziąć udział w konkursie lotniczym w Monte Carlo lecz konkurs się nie odbył. Aeroplan latał na miarę swoich możliwości.
Po kraksie, samolot wyremontowano [… ] i przy okazji silnik gazowy wymieniono na spalinowy. Ostaszewski wykonał przy jego pomocy kilka lotów, a w końcu sprzedał samolot lotnikowi włoskiemu.
[“Leonardo ze Wzdowa” S. Januszewski, KAW, Rzeszów 1984]
Kwestią dyskusyjną jest też miejsce powstania Ost-1. Są dwie hipotezy: jedna mówi, że samolot powstał we Francji (Januszewski), druga, że w pałacu w podkarpackim Wzdowie (Woźniak). Podczas sesji popularno-naukowej poświęconej historii lotnictwa na Podkarpaciu, która odbyła się we wrześniu 1981 roku powoływano się na krótka notatkę zamieszczoną w „Dzienniku Cieszyńskim” 14 sierpnia 1907 roku.
W tych dniach wyjechał do Paryża p. Ostaszewski ze Wzdowa z aeroplanem swego pomysłu, aby ubiegać się o nagrodę londyńską. Próby dokonane przezeń do tej pory pozwoliły […] osiągnąć już poważne rezultaty. Ostatnim razem zdołał utrzymać się w powietrzu przeszło godzinę. Aeroplan p. Ostaszewskiego jest dwuskrzydłowym, motor poruszany jest gazem, a połączenie skrzydeł z motorem umożliwia pełne kierowanie latawcem.
[„Orły z Podkarpacia” Julian Woźniak, 2001, IPiSS]
Z upływem lat hrabia odsuwał się od aktywnego uprawiania lotnictwa. Jednak do końca życia wiernie kibicował rodzącej się awiacji.
« Na próżno żyje ten, kto nie postępuje naprzód »
(rodowa maksyma herbu Ostoja)
On i jemu podobnym przyszło żyć w czasach, gdy myśl lotnicza rozwijała się po omacku, często niemal na przekór panującym przekonaniom. Galicyjski hrabia widział liczne dziwolągi światowej awiacji, ale przede wszystkim miał pomysły wyprzedzające ówczesne możliwości techniczne i światopoglądowe.
Dziś próżno szukać oranżerii wzdowskiego pałacu, gdzie powstawał legendarny Stibor (śmigła były ponoć przechowywane na poddaszu tamtejszego zamku do wybuchu II wojny światowej), ale z pewnością warto zajrzeć do Wzdowa i spróbować wyobrazić sobie jak tam dawno, dawno temu powstawały projekty tego podkarpackiego pioniera awiacji.
Ad vocem
Myśląc o lotnictwie mamy zazwyczaj na myśli samoloty. Tymczasem najpierw na przełomie wieków odnotowano m.in kilkanaście projektów sterowców lub jego elementów składowych opracowanych przez Polaków, które zgłoszono do opatentowania m.in. we Francji, Niemczech, Austrii czy Rosji. Około 70 % z nich nosiła znamiona nowości. To własnie te projekty odzwierciedlały problemy nurtujące ówczesnych “myślicieli” lotnictwa. Jednak polskie propozycje w większości nie wyszły poza opis i rysunek ponieważ działalność polskich pionierów awiacji (także podkarpackich, galicyjskich) odbywała się zazwyczaj w odosobnieniu i izolacji od wielkiego świata, do którego dostęp mieli tylko nieliczni.