12 października gościłam w warszawskim Instytucie Lotnictwa jako moderatorka debaty o kobietach w lotnictwie. Obok mnie zasiadło sześć bardzo „odlotowych” Pań, które na co dzień – zawodowo bądź z pasji – zajmują się lotnictwem.Rozmawiałyśmy o codzienności, wyzwaniach, inspiracjach, stereotypach, zmianach w światopoglądzie i in.
Podczas 9. Nocy w Instytucie Lotnictwa odbył się panel dyskusyjny pt. „Dziewczyny na samoloty – o roli kobiet w typowo męskich zawodach: trudności, wyznania, marzenia”.
– Znam wielu chłopców, którzy powinni piec ciasta, i wiele dziewcząt, które sprawdziłyby się o wiele lepiej przy zajęciach technicznych. Nie ma powodu, dla którego kobieta miałaby nie zajmować wysokiej pozycji w lotnictwie. Pod warunkiem że pokona uprzedzenia i wykaże się umiejętnościami.
(Amelia Earhart, pilotka, która w 1932 roku samotnie przeleciała nad Atlantykiem)
„Dziewczyny na samoloty!” to parafraza peerelowskiego hasła „Kobiety na traktory!” Czy od tego czasu zmienił się jedynie środek transportu, a panie w lotnictwie nadal muszą mierzyć się z mentalnością i wszechobecnymi stereotypami? A może teraz to hasło brzmi dumnie? Zmiany zachodzą. Ale jakie ? M.in. o tym, na poważnie i pół serio rozmawiałam podczas debaty z zaproszonymi gośćmi, którymi były:
➡️ kpt. pil. Adelajda Szarzec-Tragarz – pierwsza kobieta -pilot liniowy w PLL LOT, obecnie lata na Boeingu 787 w PLL LOT, absolwentka pierwszego rocznika (1976/77) kierunku lotniczego na Politechnice Rzeszowskiej
– Dopiero w wieku 16 lat trochę przypadkowo trafiłam do lotnictwa, kiedy zaczęłam chodzić do szkoły średniej. To były czasy PRL-u i wszędzie mówiono, że młodzież powinna zajmować się różnymi aktywnościami. Aerokluby organizowały pogadanki o tym w szkołach. I z takiej pogadanki ja właśnie jestem, jako lotnik. Jak zaczęłam studiować włókiennictwo to już latałam na samolotach i szybowcach, a dopiero gdy w Rzeszowie utworzono kierunek lotniczy to podjęłam tam studia.
– Nie zwracałam uwagi co jest trudne a co nie. Po prostu realizowałam swój plan. Oczywiście zawsze wiedziałam, że jestem pod większą obserwacją. Czułam, że mnie sprawdzano. Ale dziś, jak latam czyli wykonuję swoją pracę też już nie pozwalam, aby traktowano mnie jak kobietę w samochodzie obok, której siedzi mężczyzna i mówi gdzie i jak ma prowadzić auto.
– Zmieniamy się jako społeczeństwo. Sądzę, że za dużo mówi się o cechach zamiast o predyspozycjach i wiedzy. W lotnictwie trzeba umieć podjąć decyzję w każdej chwili i działać. Zawody typowo kobiece też wykonują mężczyźni. Dziś liczba kobiet w lotnictwie to nie rewolucja, ale ewolucja. *
➡️ por. pil. Katarzyna Tomiak-Siemieniewicz z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku, pierwsza w historii Polka pilotująca myśliwca MiG-29
– Ja to do wojska chciałam pójść od dziecka. Mam 2 starszych braci i to ich wina, że na taką chłopczycę wyrosłam. Pochodzę z malej miejscowości Niedźwiedź w województwie lubuskim. Tam nie miałam kontaktu ani z lotniskiem ani z aeroklubem i nie było mnie też stać żeby latać na szybowcach. Jak najstarszy brat szedł do wojska poszłam z nim do WKU. Tam zapytałam pana wojskowego co trzeba zrobić żeby u nich pracować. Zbył mnie słowami w stylu: „Nie, dziewczynko, ty idź najpierw do szkoły”… Sukienka i te sprawy. Wyszłam zdenerwowana. Powiedziałam, że jeszcze tu wrócę i pokażę na co mnie stać. Los chciał, że parę lat później ten sam człowiek wydawał mi książeczkę wojskową. Najpierw chciałam iść do liceum wojskowego, ale mama z troski okłamała mnie, że dziewczyn tam nie przyjmują. Ostatecznie poszłam do ogólnokształcącego. Zawsze czułam się humanistką. Chociaż… Może teraz tego nie widać. Musiałam wybrać profil matematyczno – fizyczny, (chociaż nienawidzę tych przedmiotów) ponieważ były punktowane w dęblińskiej uczelni. A reakcji mamy, jak składałam tam dokumenty to nie zapomnę: przychodziła zapłakana i mówiła: „Kasiunia, może jakaś psychologia albo dziennikarstwo? Jakiś plan B…” Nie było innej opcji. Zakochałam się w wojskowości – chciałam być komandosem. Potem zaczęłam czytać, poznawać ludzi i wciągnęło mnie to lotnictwo.
– Moja zawodowa codzienność, migiem? To: dyżury bojowe, strzelanie na poligonie z działka, rakiety, bomby…. Walki powietrzne, przechwycenia… I pierogi… To tak w skrócie. *
➡️ por. pil. Mariola Andrasik z 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim. Jest pierwszą kobietą -pilotem w tej jednostce, która wykonywała loty na śmigłowcu bojowym Mi-24 (2017 rok). Obecnie na Mi-2.
– Nie marzyłam żeby zostać pilotem. Interesowałam się rysunkiem. Chciałam studiować m.in. architekturę. Pochodzę z Siedlec. Do liceum poszłam w Warszawie, a potem aplikowałam do Dęblina i na 'architekturę’. Dostałam się w obydwa miejsca. Wybrałam lotnictwo. Moją decyzję też utwierdzali ludzie, którzy mówili mi, że ja nie dam rady, tacy cisi “pomocnicy”. To chyba tak na przekór działa, że jak ktoś czegoś nie może to babe pośle.
– Uważam, że lotnictwo żąda zdecydowania i tu nie ma znaczenia czy to jest kobieta czy mężczyzna.
– Moja praca to dla mnie idealne połączenie pasji w wykonywanym zawodzie. Nawet jak nie latam lecz odbywam jakieś ćwiczenia dowódczo-sztabowe to i tak dla przeciętnego człowieka robię niesamowite rzeczy.*
FOTOGALERIA
(Fot. Magda Bluesette ©)
➡️ Agata Nykaza – „żelazna dama polskiego lotnictwa” z Grupy Akrobacyjnej „Żelazny”. Pierwsza w Polsce kobieta – pilot wyczynowego samolotu akrobacyjnego Extra 330 LC
– Analiza związków toksycznych spalin samolotów podczas wykonywania akrobacji. To temat mojej pracy doktorskiej. Ja w ogóle zrobiłam studia na Wydziale Transportu Politechniki Poznańskiej. Studiując mogłam łączyć studia z lataniem, ale np. w liceum to uciekałam z lekcji angielskiego. Raz nawet spotkałam dyrektora szkoły w drzwiach aeroklubu. Wiedział, że urwałam się z lekcji, żeby móc latać. Na koniec 3 klasy dyrektor powiedział mi, że jak będę mieć czerwony pasek na świadectwie to będę mogła przeszkolić się na loty samolotem Extra 330. Zabrakło mi ćwiartki punktów, ale on porównał wyniki pozostałych osób i pozwolił na laszowanie Extry. W sumie to od tego zaczęła się moja przygoda z akrobacją lotniczą.
– U mnie jednak lotnictwo to pasja przede wszystkim. To kręcenie fikołków, wykonywanie ewolucji, zespolenie z samolotem… Ktoś, kto kiedyś zasmakował na przykład szybownictwa to jest to piękne, fakt, ale akrobacja to jest ten czad! *
➡️ Barbara Węgrzyn – „Skydivegirl”, autorka bloga o skydivingu, skoczek i instruktor spadochronowy
– A’propos anegdotki czasem jak na lotnisku, na strefie mam kamerować skok tandemowy, przychodzi klient i pyta: „To kto ze mną będzie leciał?” Odpowiadam, że ja. Na co on: „Aaa… A tak naprawdę?” Z niewiedzy ludzie chyba myślą, że mam takie słabe poczucie humoru, więc wtedy mówię, że będę skakać. W spadochroniarstwie cechy męskie typu siła i wytrzymałość przydają się, ale podczas latania, we freestyle’u gibkość i zwinność dziewczyn bije facetów na głowę.*
➡️ Olga Buława – stewardessa w PLL LOT i Vicemiss Polski Województwa Zachodniopomorskiego
– Najwięcej czasu spędzam w samolocie uśmiechając się do pasażerów…. Ale tak na serio to zanim zaczęłam tę pracę bałam się latać. Jak dostałam się do LOT-u to popłakałam się ponieważ aplikowałam tam z myślą, żeby się sprawdzić. Nie liczyłam, że się dostanę. A codzienność? Jutro mam dyżur. Może gdzieś polecę, a może nie…
– W moim zawodzie panuje przekonanie, że wymagane są cechy żeńskie, ale w praktyce potrzeba również męskich. Siła jest potrzebna choćby po to, żeby pchać wózki. Lermery też trochę ważą. *
Efektem tego przedsięwzięcia jest także nowo powstała grupa społecznościowa na portalu Facebook pn. KOBIETY W LOTNICTWIE. Zaglądajcie, dołączajcie, lajkujcie, publikujcie, dyskutujcie. To miejsce o Was i dla Was
* Cytaty to fragmenty wypowiedzi poszczególnych kobiet z wymienionej debaty