Parę dni temu na fanpage’u bloga założyłam otwartą grupę społecznościową pod nazwą Pokazy lotnicze w podkarpackim. Tym razem inspiracją do budowania takiej społeczności były zbliżające się IV Podkarpackie Pokazy Lotnicze. „I znowu wszystko przez te pokazy” – pomyślałam wciskając Enter na klawiaturze komputera celem uruchomienia grupy. Dziś nie ukrywam swojego sentymentu i sympatii do wszelkich imprez lotniczych. Na niejednych już byłam i niejedne już widziałam. Ale nie od zawsze tak było…
Moja przygoda z pokazami lotniczymi i to od razu w wydaniu regionalnym zaczęła się w lecie 2015 roku w Mielcu. To własnie wtedy odbywała się pierwsza edycja Podkarpackich Pokazów Lotniczych, na które owszem, wybierałam się jako uczestnik, ale na pewno nie jako reporter (!). Wieczorem, dzień przed imprezą na Facebooku napisał do mnie redaktor naczelny portalu lotniczego aviation24.pl pytając czy wybieram się na wymienione pokazy i czy może chciałbym coś o nich napisać dla tego wydawnictwa. Wówczas moje zdumienie tym pytaniem sięgało zenitu: ja ma pisać o lotnictwie?! Ale z jakiej racji ?! Fakt faktem kiedyś byłam dziennikarzem, więc powinnam umieć pisać o wszystkim… No ale lotnictwie!? Jednak po początkowym no way! przyszło też why not? Trzeba było tylko znaleźć patent….
Jestem tylko widzem, uczestnikiem, zwiedzającym, odwiedzającym. Przyjmijmy, że jestem po prostu laikiem, któremu jedynie oczy otwierają się szerzej na cuda powietrznej techniki i dlatego bywam na tego typu imprezach. Byłam w Mielcu i poprzednim i tym razem. Dzięki temu mam porównanie. Ale cóż interesującego może napisać widz? Może po prostu swoje banalne obserwacje „nielota”…
(14 wrzesień 2015, I Podkarpackie Pokazy Lotnicze … byłam, widziałam … / avaition24.pl)
Cała relację możecie przeczytać TUTAJ.
Potem niejednokrotnie jeszcze na pokazach „byłam, widziałam” i pisałam „swoje banalne obserwacje „nielota”. Dziś mogę powiedzieć, że oglądałam różne i z każdej strony: jako widz, uczestnik, wystawca, organizator i jako przedstawiciel mediów. Opisując je czy relacjonując zawsze staram się pozostać owym „nielotem” by pokazać to czego od tych przedstawień oczekuje widz. Bo to przecież przede wszystkim dla widowni te imprezy powinny być przeznaczone.
Czy połknęłam bakcyla air show ? Hmm…. Chyba nie aż tak jak spotterzy. Ja po prostu lubię, mając taką możliwość, „opowiadać” i pokazywać laikom lotnictwa (do których sama nadal należę) te imprezy z różnych stron – na przykład ludzi siedzących za sterami samolotów, których uczestnicy air show oglądają tylko na niebie, słuchać, notować i przekazywać wrażenia uczestników. Tak choćby podczas innego mieleckiego air show rozmawiałam z Radosławem Rumszewiczem – trzykrotnym wicemistrzem Polski w akrobacji samolotowej, wychowankiem Aeroklubu Mieleckiego, który tam występował.
– Do dziś w tu mieszkają moi rodzice. Kiedyś przybyli do tego miasta za pracą. Mama i tata są po studiach lotniczych na Politechnice Warszawskiej. Oboje pracowali w mieleckim PZL-u jako konstruktorzy i latali na szybowcach. Już w podstawówce marzyłem o zawodowym lotnictwie, a w szkole średniej, jak zaczynał się sezon lotniczy, odnotowywano jedynie moje ciągłe nieobecności na lekcjach. Dla mnie najważniejsze było, aby być tam … – mówił spoglądając na Aeroklub. – Wtedy już wiedziałem, że chcę być pilotem, ale dopiero studia lotnicze […] pomogły mi określić precyzyjniej co chcę i będę w tej dziedzinie robić. Obecnie, zawodowo pracuje w liniach lotniczych i z zamiłowania lata akrobacyjnie.
(Gorąco, wybuchowo i odrzutowo na mieleckim show. Byłam, widziałam… – Wrz 16, 2016 aviation24.pl)
Kompletna relacja dostępna TUTAJ.
Z drugiej strony, sama także wiele z nich czerpię. Na przykład podczas radomskiego air show odkryłam, że w szeregach Grupy Akrobacyjnej „Orlik” mamy rzeszowianina – Krzysztofa Kidackiego. Jednocześnie cały czas obserwuję te wydarzenia, oceniam pod wieloma względami i wysnuwam wnioski. Tym najważniejszym i niezmiennym jest na pewno ten, że te imprezy uwielbiają wszyscy.
Pokazy lotnicze to czas gdy absolutnie wszystkich pasjonuje lotnictwo.
Chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi.
Aby się nimi dzielić i, co bardzo ważne, poznawać Wasze doświadczenia i opinie względem tutejszych eventów lotniczych stworzyłam facebook’ową społeczność do której każdego z Was serdecznie zapraszam. Podzielmy się wspomnieniami i informacjami o tych wydarzeniach, które były i, które nadchodzą.