Z Węgier do Mielca. O tym jak Belfegor wrócił do fabryki
Dziwne rzeczy dzieją się w tym lotnictwie. Od takiego stwierdzenia można zacząć tę arcyciekawą, lotniczą historię. Już nieraz pisałam o samolotach – pomnikach, którym dano „drugie życie” i chociaż z perspektywy dzisiejszych czasów to, moim zdaniem, oldschoolowa forma promocji lotnictwa jednak jest w tym jakaś nieprzemijająca magia. Tym razem o pewnej operacji lotniczej z „upiornym”… Dowiedz się więcej »