W ostatnim czasie przez lokalne i krajowe media jak burza przeszła informacja o próbie lotniskowej motoszybowca AOS H2. Statek powietrzny wykonany m.in przez naukowców z 3 uczelni technicznych – w tym politechniki z Rzeszowa to eksperyment w polskim lotnictwie z uwagi na napęd: ogniwo paliwowe zasilane wodorem. Po lekturze chyba wszystkich możliwych treści w tym temacie i, co w tym przypadku ważne, komentarzy doszłam do wniosku, że… Ten lotniczy projekt to jakiś niepojęty fenomen. Dlaczego? Czytajcie.
W ostatnim dniu stycznia rzeszowski motoszybowiec AOS H2 zaprezentowano na lotnisku EPRJ podczas udanej próby lotniskowej. Kilka dni później można było usłyszeć m.in. takie informacje:
Polskie Radio Rzeszów: Maszyna przeszła próby techniczne na pasie startowym – ale, choć jest do tego gotowa, nie może na razie unieść się w powietrze. M.in dlatego że nie ma jeszcze przepisów powalających na loty samolotów z takim paliwem. Rzeszowski motoszybowiec zabiera 30 litrów wodoru (…) ma podwójne zasilanie elektryczne – oprócz wytwarzającego prąd ogniwa wodorowego o mocy 10 KW, także akumulator. Służy on do uruchamiania ogniwa i podtrzymania pracy urządzeń pokładowych oraz wspiera jego pracę przy dużym obciążeniu , np podczas startu (do którego potrzeba ok 30 KW). Wg wyliczeń ten zestaw pozwoli na mniej więcej 25 min używania napędu w powietrzu. To wystarczy do startu i wspomagania motoszybowca w locie. Ekologicznym bo „spalinami” w ogniwie jest woda. To wielki krok w ultranowoczesnej elektromobilności – mówi pomysłodawca maszyny dr Piotr Wygonik z PRz. Poza silnikiem wszystkie podzespoły powstały w Polsce. Wymagania lotnictwa spowodowały, że są dużo mniejsze i 2-krotnie lżejsze niż podobne konstrukcje.
Czy to sukces? Teoretycznie – tak. Ale…
Zawsze jest jakieś „ale”.
Informacja o testach innowacyjnego statku powietrznego w Jasionce pojawiała się również na fanpage’u mojego bloga i to jeszcze w dniu owej próby. Mając możliwość bycia na miejscu pstryknęłam parę zdjęć, „na gorąco” opracowałam krótki opis, skonsultowałam z pomysłodawcą projektu i jeszcze w trakcie przedsięwzięcia opublikowałam post na Facebooku. No to teraz się zacznie… – pomyślałam. Nie pomyliłam się. Zanim informacja o tym dotarła do tradycyjnych mediów miałam pod swoim postem mnóstwo reakcji internautów i komentarzy. Niektóre pozwolę sobie przytoczyć:
Jarosław: Nie jest dopuszczony do lotu… To nie prościej było zrobić hulajnogę? *
Wiesław: Studenci PRz najlepsi na świecie […] pierwsi w wydawaniu milionów podatnika na samolot który nie poleci […] o tym wynalazku na który kiedyś już poszło dużo kasy (dziwne ze nie można się oficjalnie dowiedzieć ile naprawdę skoro to nasze pieniądze) a teraz ponownie idzie kasa na zabawy które nic nie dadzą. Jak można robić coś takiego wiedząc że i tak nie poleci? Jaki sens miala by praca Tanskiego skoro z założenia wiedziałby ze nie poleci ? Nie to ma znaczenie bo i tak studenci nie rozruzniaja jednego od drugiego a fakt wydawania kasy podatnik na zabawki nie mające żadnego celu . Pierwsza wersja tego motoszybowca nic nie niosla w rozwoj lotnictwa. Teraz wystarczy w projekcie użyć słowa elektromobilnosc, innowacyjność i jest OK. Nie ma znaczenia bezsens wydawania kasy. Niejaki Morawiecki zaspokaja swoje chore fantazje. Tylko szkoda że za kasę podatnika. com napisal napisalem *
Jarosław: to są eksperymenty które mógłby realizować hobbysta a nie politechnika o profilu i specjalizacji lotniczej. *
Piotr: Kiedy to w końcu poleci? *
Sama się zastanawiam…
Czy założenia tego projektu wymuszają na projektobiorcy, aby ten specjalny motoszybowiec latał…. Jeśli tak to co ma oznaczać owe latanie w przypadku produktu badawczego? Na szczęście nie wszyscy w XXI wieku zatrzymali się na na konstruowaniu hulajnogi i niektórzy – zwłaszcza ci mający styczność z lotnictwem – wiedzą, że samolot to nie szybowiec, a hobbystów, którzy realizują projekty tego kalibru jest jak na razie niewielu… Polski AOS H2 to drugi taki eksperymentalny statek powietrzny. Pierwszy powstał w Niemczech. Dalej odnosząc się do komentującego – warto też pamiętać, że sukcesy w awiacji wspomnianego Tańskiego również były wynikiem eksperymentów – w tym bardzo wielu nieudanych, wykonywanych intuicyjnie. Paradoksalnie, wyprzedziła go własna epoka ponieważ z powodu braku środków i przygotowania technicznego konstruktor-amator mógł jedynie raczej obserwować, niż uczestniczyć w rozwoju lotnictwa. Dlatego też osobiście wolę wiedzieć, że moje podatki idą na takie – bardziej bądź mniej udane wynalazki niż na przykład na „zbożny” kler. I może to zabrzmi infantylnie, ale gdy Da Vinci wynalazł skrzydło to nie od razu stało się elementem Boeinga czy Airbusa.
Przytoczone powyżej komentarze pokazują też niedoinformowanie autorów. Dementując: motoszybowiec jest środkiem do demonstracji rozwiązania technicznego – czyli napędu, który w przyszłości może (ale nie musi) mieć zastosowania np. w lekkim lotnictwie czy w motoryzacji. AOS H2 nie jest dziełem studentów lecz pracowników uczelni i zakładu szybowcowego, a kwota projektu jest ogólnodostępna na stronie ncbr.gov.pl. Wartość projektu pn. „Napęd hybrydowy wykorzystujący ogniwa paliwowe lekkiego statku powietrznego” to dokładnie 7 357 267 zł. Żaden z 3 członków konsorcjum projektowego nie jest jednostką stricte lotniczą. Każdy jest natomiast jednostką, której obligatoryjnym zadaniem jest prowadzenie badań. A te mają to do siebie, że albo się udają albo nie.
Bywa i tak, że nauka nie nadąża za biznesem.
Ponieważ nauka dynamicznie rozwija się tam gdzie jest na nią kapitał. Składa się na to wiele aspektów począwszy od polityki państwa i chęci do borykania się z procedurami wdrażania innowacyjnych produktów do produkcji. To dotyczy również lotnictwa. I już dotychczasowa historia tego regionalnego pokazuje, że często trzeba być trochę szalonym, a zawsze z „grubym portfelem”, aby wdrożyć jakikolwiek postęp. Za przykład weźmy choćby poczynania słynnego awiatora ze Wzdowa – hrabiego Ostaszewskiego, twórcę pierwszego polskiego aeroplanu i podwalin pod budowę śmigłowców (więcej o nim → Lotnie, sterowce, pionowzloty i aeroplany. Eksperymenty podkarpackich pionierów awiacji ). Poza tym nasz region jest przecież znany z szybownictwa i produkcji szybowców. Wystarczy przypomnieć choćby działalność firmy Peszke z Krosna – szybowcami tej firmy lata m.in szybowcowy mistrz świata Sebastian Kawa (więcej → Mistrzowskie szybowce z Krosna ), czy opracowanie przez rzeszowianina, konstruktora-amatora Zenona Pietruszkę ultralekkiego, rekreacyjnego Axela. Jakie są jego losy? W 2015 roku jeden z trzech egzemplarzy tej „hobbystycznej” konstrukcji był do sprzedania. Szybowiec został zmodyfikowany pod napęd elektryczny. Cena, z zespołem napędowym to bagatela 14 000 euro.
AOS H2 = 19k. Ale czy ktoś to zrozumie?
Obecnie jesteśmy zalewani nawałem informacji. Sztuką jest je przetwarzać tak, aby merytorycznie i logicznie komentować, aby owe komentarze coś wniosły do dyskusji, aby ktoś inny mógł dowiedzieć się z nich czegoś pożytecznego. Stąd nie rozumiem, ani celu, ani wartości takich jak powyższe. Ale były też inne:
Artur: Pewnie taki duży statecznik pionowy ze wzgl. na krótki ogon? Mam TMG wygląda ciekawie chętnie bym polatał tym wynalazkiem. Jakie dane techniczne zużycie paliwa, doskonałość itd. Kwestia startu bo potrzebny ktoś do podtrzymania skrzydła proponuję poprawić etap startu ze środkowym z dwoma kółkami żeby był motoszybowiec stabilny do kołowania i startu.
Jacek: wydawanie milionów na wszelkie projekty innowacyjne jest nieuniknione i wbrew pozorom bardzo potrzebne. Nie widzę innego rozwiązania rozwoju jakichkolwiek dziedzin bez finansowania eksperymentów i projektów. Tym bardziej jeżeli jest tutaj mowa o studentach, gdy wiedzę nabytą można od razu wykorzystywać. Jeżeli jest pompowana kasa w takie projekty i nic z nich nie wynika, to chociaż wiadomo że nie ma sensu tego robić i trzeba podejść do tematu inaczej. Tak jak nasz wynalazca żarówki, odnalazł 1000 sposobów jak jej nie robić. Konstrukcje z wodorem są zazwyczaj bardzo kosztowne, więc musiałyby być realizowane przez bardzo bogatego hobbystę.*
Łukasz: Chcę zauważyć iż Toyota Mirai jest autem na ogniwa wodorowe które to własnie zasilają napęd elektryczny. jedyny problem to mała siec dystrybucji wodoru…*
Jarosław: Proszę mi odpowiedzieć na pytanie jaki ma sens wodór gdyż aby wytworzyć wodór najpierw trzeba wytworzyć (…) energię elektryczną a następnie w procesach elektrochemicznych z energii elektrycznej produkujemy wodór którego bez prądu na dużą skalę nie da się produkować. Następnie kłopotliwy transport i magazynowanie po czym zamieniacie ten wytworzony wcześniej wodór z energii elektrycznej znowu w energię elektryczną do zasilania silników elektrycznych. Czy ten proces może być sprawny i mieć przyszłość? Tworząc wodór z energii elektrycznej traci się już około 40 procent z początkowego wydatku energetycznego. Dużo energii zużywa także sam proces napełniania zbiornika w samochodzie: trzeba do niego wtłoczyć wodór pod ogromnym ciśnieniem 700 bar Sumując wszystkie z takich czynności okazuje się, że wydajność napędu wodorowego wynosi około 30 procent. To wynik prawie identyczny (…) jaki uzyskuje napęd spalinowy.*
Sebastian (Kawa, wielokrotny mistrz świata w szybownictwie): Jarosław […] zaleta układu jest taka, że spaliny to tylko woda oraz mniej skomplikowany układ niż w przypadku silnika spalinowego. Jest już taki szybowiec do patrolowania z ogniwami paliwowymi. W tym wypadku to tylko ćwiczenie inżynierów politechniki. Mało prawdopodobne by to wyszło poza testy. Jedyne sensowne rozwiązanie w tej chwili to hybryda generatora spalinowego i trochę baterii na doładowanie przy starcie. W przypadku szybowca można się ograniczyć do samych baterii często bo zasięg nie jest taki istotny.*
Nie jest tajemnicą, że chociaż promuję lokalne lotnictwo i jestem orędownikiem idei, że lepiej robić coś niż nie robić nic to jednak nie mam do tej branży większych sentymentów. Patrzę na nią raczej marketingowo. Jest dla mnie jak przysłowiowy „królik doświadczalny” – poświęcając mu bloga cały czas testuję czy tę tematykę można „sprzedać” ogółowi i… No nie „sprzedaje się” ono tak dobrze jak internetowe dysputy o kulinariach, porady makijażowe czy outfitowe… Eksperyment się nie udał? To może ja również powinnam przestać robić bloga?
Lecz te 19k za AOS H2 jest takie motywujące 💪👍 Szeroko pojęte lotnicze „klimaty” nadal mnie zadziwiają. Bywają jak jaszczurka, która zjada własny ogon. Jak w każdej branży tak i tu jest wiele niuansów, ale przykład tego rzeszowskiego motoszybowca pokazał mi medialny fenomen: ponad 19 000 zasięg na Fb. To liczba osób, które zobaczyły ten jeden motoszybowcowy post na fanpage’u bloga. Ponadto, w sumie z 2 postów o tym uzbierało kilkaset „lajków” (ponad 200) i… Kilkadziesiąt komentarzy – w tymi kilkanaście sceptycznych.
Zawsze szczerze cieszę się widząc, że w mediach sprzedaje się coś innego niż plotki ze świata showbiznesu, instagramowy lifestyle, kryzysy polityczne, gospodarcze czy disco polo. Chce wierzyć, że jednak interesuje nas też wiedza ogólna – o świecie, technice, nauce…. I oczywiście regionalne lotnictwo 🙂
* cytat pochodzi z facebook.com/lotniczepodkarpackie; pisownia oryginalna