Dziś przypominam Wam jednego z wielu utytułowanych, podkarpackich lotników, których z różnych przyczyn z nami już nie ma. Jednym z nich jest Wacław Nycz. Był wielokrotnym mistrzem świata i Europy w lataniu precyzyjnym.
Pilot pochodził z podłańcuckiej Soniny – od niedawna tamtejszy zespół szkół nosi jego imię. To w tej niewielkiej podkarpackiej miejscowości narodziła się jego lotnicza pasja – niezwykła jak na ówczesne czasy i miejsce. Zaczęło się od sklejania modeli samolocików, które potem coraz częściej puszczał do lotu z sonińskich górek. Z czasem próbował montażu silników i pierwszych prób pilotażu. Ucząc się w rzeszowskim technikum zainteresował się m.in. sportami lotniczymi. Na poważnie związał się z lotnictwem od 1974 roku, gdy uzyskał licencję pilota turystycznego, a rok później zaczął startować w zawodach samolotowych. Potem były studia lotnicze na Politechnice Rzeszowskiej, członkostwo w Samolotowej Nawigacyjnej Kadrze Narodowej Polski i wiele innych działań doskonalących i kształtujących lotnicze umiejętności oraz zainteresowania. Wacław Nycz reprezentował nasz kraj w Europie i na świecie przez 17 lat. W sierpniu 1985 r. na Florydzie zdobył pierwszy złoty medal. Od tego momentu rozpoczęła się „złota passa” pilota. Nycz był jednym z asów przestworzy, stworzony do latania.
Ten wielokrotny mistrz świata w lataniu precyzyjnym, rajdowym i akrobacji samolotowej mówił o sobie:
Mam sukcesy w powietrzu, ale chodzę po ziemi. (szkolasonina.cba.pl)
O tym, że Wacław Nycz już w młodości miał zadatki na lotnika-sportowca pisał Waldemar Badła:
Sąsiedzi jeszcze pamiętają, że ducha miał w sobie niespokojnego. Najpierw marzył o strażackim kasku, toporku za pasem, ratowaniu od czerwonego kura ludzkich majątków. Potem, kiedy całą Polskę młodoletnią szał czterech pancernych owładnął, to o tych czołgach myślał. Nie o czymś spokojnym, bezpiecznym, zawsze czegoś mocnego szukał. Ale pierwsze sportowanie było z tych bardziej cichych, bieganie narciarskie. Pod okiem ojca, zawodnika i trenera, któremu całą rodzinę udało się tym zajęciem zainteresować. Siostra była z trójki najlepsza […] a on sam do ósmego miejsca na trzy kilometry doszedł. Wyżej nie zdążył.
Samoloty zawładnęły jego duszą. Choć nikt mu nie powiedział, że pod bokiem ma lotnisko, aeroklub. Myślał, że do latania jedyna droga wiedzie przez wojsko. A do wojska warto by z czymś konkretnym przyjść. [„Tempo”, 17/09/91]
Polecam Wam piękny film autorstwa Henryka Jantosa z TVP pt. „Powrót pilota” o tym wyjątkowym, podkarpackim lotniku.
Ta moja działalność sportowa została nakierowana na to, żeby zostać mistrzem Polski seniorów. W tych latach jeszcze nikt nie myślał o tym, że piloci sportowi, nawigacyjni wystartują poza granicami … Polski. (Wacław Nycz; za: „Powrót pilota”)
Nycz latał z pasji i latał z zawodu. Od 1998 r. pracował jako pilot liniowy w rodzimych PLL LOT. Zginął tragicznie, w wypadku samochodowym w 2013 roku. Miał 59 lat.